Z miłości do pszczół
Wszystko zaczęło się od dziadka, który był masarzem i jednocześnie pasjonatem pszczół, rybek, kanarków i gołębi. Dziadkowie Zofia i Roman Kowalscy przenieśli się z Warszawy, gdzie mieszkali przed wojną, do Zielonki. I tam ma swój początek trwająca nieprzerwanie przygoda pszczelarska w tej rodzinie.
Wszystko, do czego dziadek się zabierał – wspomina Marek Kowalski – robił na sto procent. Hodując gołębie pocztowe, zdobywał nagrody na wystawach. Podobnie było z rybkami pokazywanymi w warszawskim ogrodzie zoologicznym, a następnie pojawiającymi się w wydawanych katalogach. I właśnie w zoo zainspirowały go stojące tam ule. To „olśnienie” stało się brzemienne w skutkach i zmieniło losy rodziny Kowalskich, która od tej chwili za sprawą wnuka Marka Kowalskiego związała się z pszczołami, najpierw amatorsko, a później zawodowo.
Pierwsze dwa ule dziadek sprowadził z pasieki Jana Śniega aż z Tarnopola na Wołyniu. Na dowód pozostały listy przewozowe, zachowały się także zdjęcia tarnopolskiej pasieki i korespondencja. Z czasem pasieka się rozrosła, anektując przydomowy ogród. Ale jednocześnie w dziadku zrodziła się pasja zbieracza. Zaczął gromadzić sprzęty pszczelarskie: nie wyrzucał tych, które wychodziły z użycia i kupował od innych pszczelarzy (często działaczy Towarzystwa Pszczelniczego) likwidowane ule i stare narzędzia. Pan Marek wspomina, że w pasiece dziadka każdy ul był inny, co oznaczało nie tylko spotkanie z różnorodnością ich architektury, lecz także utrudniało pszczelarską pracę, ponieważ każdy wymuszał inny sposób działań, związany choćby z różnym rozmiarem ramek.
Ów zasób przetrwał wojnę, podczas której pasieką zajmowała się również babcia. Później pomagał tata pana Marka – Henryk, a wreszcie i on, od najmłodszych lat przyuczając się jeszcze przy dziadku. Tak wchłonął miłość do pszczół i do zastanej kolekcji, która nieustannie się rozrastała, aż w 2007 roku po przeniesieniu rodzinnej siedziby z Zielonki do Kobyłki, nadszedł moment zorganizowania jej w prywatne muzeum. Ale też dodaje: „Nie było takiego momentu, że powiedziałem sobie »stworzę muzeum«”, to się stało samoistnie. Wykiełkowała w nim potrzeba zorganizowania rodzinnej kolekcji i dzielenia się z innymi. „Nie mam planu na muzeum – chcę zbierać, żeby coś zostało po mnie. Myślę, że to ktoś doceni, może moje dzieci, wnuki albo obce osoby. Być może kiedyś dojdziemy rodzinnie do wniosku, że przekażemy te zbiory jakiemuś muzeum publicznemu”. W odnowionym w 2017 roku budynku można zwiedzać wszystko, co zgromadził do tej pory Marek Kowalski. Najczęściej zwiedzający pojawiają się przy okazji zakupu miodu lub innych spraw, które pszczelarze mają do przewodniczącego Warszawskiego Koła Pszczelarzy – Marka Kowalskiego, zaskoczeni jego niedużą, bo liczącą około stu obiektów kolekcją, ale ciekawą i zawierającą cenne okazy, jak ul Lewickiego, nazywany ulem słowiańskim, (będący rzadkością w zbiorach muzealnych), liczące najprawdopodobniej około czterystu lat ule kłodowe (tak zwane kłody) – stojaki i leżaki, dziesięć odmian uli warszawskich zwykłych i poszerzanych (jeden z nich ma przeszklone drzwiczki do podglądania pszczelej rodziny), przystosowane do transportu kolejowego ule Dadanta, wielopoziomowe ule „bloki” i wreszcie słomiane kószki. Oprócz uli w zbiorze znajdują się narzędzia pszczelarskie ze sprzętem, który był używany na różnych etapach pracy pszczelarzy: podkurzaczki, wirówki, miodarki, nieliczne narzędzia bartnicze. Większość przedmiotów pochodzi sprzed 1939 r. i ciągle ich przybywa w wyniku kupna lub wymiany z innymi pszczelarzami (np. za stary ul pan Marek przekazuje nowy). Mniej dostępne, bo przechowywane w domu, są kolekcja medali pszczelarskich z różnych okresów, pocztówki oraz biblioteka z bogatą literaturą pszczelarską, nieustannie powiększana nabytkami z antykwariatów i aukcji internetowych.
Swoje zbiory Marek Kowalski prezentował na wystawie „Historia pszczelarstwa w zbiorach Pasieki Kobyłka” w Galerii przy Fabryczce w Wołominie w 2013 r. i to była wyjątkowa okazja spotkania tej kolekcji w innym miejscu. Niechętnie ją wypożycza, uznając, iż te rodzinne pamiątki są dla niego zbyt cenne, by się z nimi rozstawać i narażać w transporcie. Dlatego aby zobaczyć unikaty, posłuchać pszczelarskich opowieści i dotknąć historii pszczelarstwa, warto skręcić do niewielkiej i mało znanej Kobyłki, w której znajduje się jedno z lepiej wyposażonych muzeów pszczelarstwa, muzeum stworzone i nadal tworzone z miłości do pszczół i tego, co ma związek z tymi fascynującymi owadami. Pszczelarskie Muzeum Marka Kowalskiego jest hołdem dla krótkiego życia stworzeń, dzięki którym człowiek żyje. A historia rodzinna Kowalskich zaświadcza, że i miłość do pszczół, i miłość do kolekcjonowania może zostać przekazana w genach – jedno i drugie można połączyć w zgrabny mariaż. Marek Kowalski wraz z żoną Haliną z powodzeniem prowadzą Pasiekę Kobyłka, pozyskując miody o różnych smakach, które można nabyć na miejscu.