Plecionkarz artysta
Wyplatane przez niego przedmioty z wikliny, to oryginale i niepowtarzalne rękodzieła. Jego prace są unikalne, niepowtarzalne i jest to świadomy wybór artystycznego wyrazu. Grzegorz Gordat lubi się bawić splotami, różnicuje wielkość, wplata pręty z różnokolorowej wikliny, dodaje pałąk lub pozostawia bez, modeluje ścianki, zwężając je lub rozszerzając, albo specjalnie „krzywiąc”, uzyskuje ścianki ukośne. Do „wylotów”, czyli wyjściowej formy, stosuje przede wszystkim technikę żeberkowo-krzyżową. Jak sam deklaruje: „Nie można przesadzić z upiększaniem, wystarczy jeden lub dwa inne elementy, żeby całość dobrze zagrała i forma miała dobre proporcje i była wyważona”.
Plecionkarstwo rekonstrukcyjne
Nietuzinkowy plecionkarz określa swoją twórczość jako „plecionkarstwo rekonstrukcyjne”, wskazując na pasję odtwarzania tradycyjnych koszy z Powiśla, także takich, które dawno wyszły z użycia. Swoje dzieła sprzedaje w kilku miejscach, głównie podczas dorocznych Jarmarków Jagiellońskich w Lublinie i imprez w Muzeum Wsi Radomskiej w Radomiu. Chętnie współpracuje z muzeami przy tworzeniu rekonstrukcji na potrzeby kolekcji edukacyjnych. Zamówienia najczęściej otrzymuje telefonicznie i mailowo, oferując stworzenie dowolnej formy „zgodnie z życzeniem klienta”.
Wyplatania nauczył się od swojego wujka, któremu pomagał wraz z bratem jeszcze jako kilkunastoletni chłopak. Okazało się, że ma do plecionkarstwa niebywały talent, czyli „sprawne ręce, które wyplatają wszystko to, co wykreuje głowa”. Przyznaje, że surowiec do wyplatania nie ma dla niego ograniczeń, ale nie stosuje materiałów innych niż wiklina i metod odmiennych od tradycyjnego plecionkarstwa. Poświęca temu zajęciu cały wolny czas, poza pracą zawodową w Miejskim Domu Kultury w Dęblinie, gdzie także prowadzi warsztaty plecionkarskie dla dzieci, młodzieży i dorosłych.
Praca z wikliną
Grzegorz Gordat o swojej twórczości, pracy plecionkarskiej i o tym „jak to z wikliną jest”, może opowiadać godzinami. Wiklinę ścina się tylko zimą. Do maja zachowuje ona swoją naturalną elastyczność i można z niej wyplatać. Potem trzeba ją uelastycznić, poprzez moczenie 2-3 tygodnie w zimnej wodzie lub zaparzanie w wodzie gorącej (do 90°).
Wiklinę przygotowuje w skonstruowanym przez jego tatę urządzeniu do zaparzania, które skraca proces moczenia i trwa około 2-3 godzin, ale trzeba cały czas kontrolować, czy wiklina staje się elastyczna, sprawdzając poprzez okręcanie na palcu. Gotowanie sprawia, że wiklina nabiera koloru brązowego. Białej wikliny się nie gotuje, tylko ręcznie okorowuje.
Pan Grzegorz ma niedaleko domu swoją niewielką plantację, gdzie uprawia odmiany nadwiślańskie, o kolorach kory od zieleni poprzez fiolety, po czerwienie i żółcie. Po ścięciu wiklinę sortuje się według długości prętów (najdłuższe pręty mają 250 cm). Do wyplatania wykorzystuje się cały materiał – dłuższą wiklinę na wyższe kosze, najkrótszą, która zostaje po ścięciu, na niskie tace, małe koszyczki lub miniaturowe bombki na choinkę.
Jak mówi Grzegorz Gordat: „Dobrze, jeśli kosze cały czas uczestniczą w życiu, wtedy lepiej się trzymają. Muszą być cały czas użytkowane. Trzeba je także raz na jakiś czas zmoczyć wodą, żeby dostały wilgoci i wysuszyć w słońcu i na wietrze”.
Pan Grzegorz należy do Stowarzyszenia Twórców Ludowych i posiada tytuł mistrzowski, przyznany przez Uniwersytet Ludowy Rzemiosła Artystycznego w Woli Sękowej. Współpracował ze Stowarzyszeniem Serfenta przy projektach: „Plecionkarskim Szlakiem Wisły”, „Plecionkarskim Szlakiem Polski” i „Viva Basket”.