Plecionkarstwo, obok garncarstwa i tkactwa, jest uważane za jedną z najstarszych dziedzin rękodzieła, którą opanował człowiek. Sprawiła to dostępność i różnorodność wszechobecnych wici roślinnych, które są stosunkowo łatwe do pozyskania i obróbki oraz dają niemal nieograniczone możliwości wykorzystania. Plecionkarstwo nie wymaga skomplikowanego warsztatu i narzędzi: specjalny nóż maczeta służy do ścinania wikliny, inny do oskrobywania korzeni oraz rozdzierania ich na części, widełkami okorowuje się wiklinę, a drewniane iglice są pomocne przy szyciu słomianych naczyń.
W tym rękodziele najważniejsze pozostają jednak ludzkie ręce, które wyplatają najróżnorodniejsze formy, posługując się odmiennymi technikami, zależnie od rodzaju surowca. Techniką żeberkowo-krzyżową wyplata się z wici naturalnej wierzby, wikliny hodowlanej lub dartych pędów młodych drzew, czyli tzw. dartek z lipy, wiązu, sosny. Technika spiralna stosowana jest do wyrobów ze słomy żytniej oraz korzeni sosny, świerku czy jałowca. Z kolei technikę taśmową wykorzystuje się w przypadku łyka lipowego lub wiązowego oraz sosnowego, czy lipowego łubu, jak również wyrobów z kory brzozy.
Przy zastosowaniu technik plecionkarskich mogą powstawać bardzo różnorodne przedmioty. Najbardziej powszechne były kosze oraz naczynia zasobowe, od małych pojemników, takich jak dzieżki, dzbany, beczułki, po wielkogabarytowe beczki, służące do zbierania ziemniaków, owoców oraz grzybów i ściółki leśnej, przenoszenia i przechowywania ziaren zbóż, grochu, mąki, prosa, owoców, warzyw, czy jajek. Bezkabłąkowe owalne opałki służyły do podawania koniom obroku.
Plecione naczynia charakteryzują się lekkością, są także przewiewne, a ze względu na łatwy do modelowania materiał, mogą przybierać zróżnicowane kształty i rozwiązania estetyczne, jak łączenie różnokolorowej wikliny, czy wyplatanie guzków w naczyniach słomianych.
Na terenie województwa mazowieckiego, podobnie jak w całej Polsce, plecionkarstwo dostarczało w przeszłości liczne akcesoria potrzebne do pracy w rolnictwie, hodowli, rybołówstwie oraz gospodarstwie domowym, ale i pojedyncze przedmioty przydatne w różnych dziedzinach życia.
Na Kurpiach wyplatano kiedyś techniką taśmową z łyka lipowego, ale także z kory wierzby łąkowej, czyli krzeziny, łapcie, nazywane tu kurpsiami. Był to rodzaj obuwia, który noszono wraz z onucami. Znane było także powiedzenie, iż „Kurp wchodził na drzewo bosy, a schodził obuty”. Inne „buty” powstawały ze słomy i zakładano je na podstawowe obuwie. Chroniły one stopy przy zimowej młocce w stodole.
Inne osobiste akcesorium to kapelusze „szyte” ze sprasowanej słomy, osłaniające od słońca. Na Kurpiach był to element stroju ludowego. Z kolei wnętrze domu kurpiowskiego wyróżniały jeszcze do niedawna, niewykonywane nigdzie indziej, krzesła z siedziskami wyplatanymi ze słomy owsianej.
Z wierzby koszykarskiej, czyli wikliny, zwanej tu chlubem lub złotochą, wyplatano paradne wozy, czyli wasągi, inaczej nazywane kolasami. Do dzisiaj zaś wyplatane są tu wyjątkowe i rzadko spotykane naczynia z korzenia sosny: dzbanki na jagody, tacki na pisanki lub chleb, koszyczki do święcenia. Charakterystyczne były na Kurpiach nazwy pojemników, np. ćwiartówki lub ćwiartki – kosze mogące pomieścić ćwierć metra, tj. 25 kg. Były też półćwiartki czy półćwiartówki, w których mieściła się 1/8 metra produktów. Ze słomy wykonywano z kolei naczynia do przechowywania zboża, które zwano solnionki, słoniówki lub słonionki. Mogły one pomieścić kilka metrów.
Przy wykorzystaniu techniki plecionkarskiej wykonywano też na Kurpiach większe formy – płoty z gałęzi sosnowych, tzw. pletniaki. Płoty koszowe z łoziny, określane płotami kiełbasianymi, wyplatali także olędrzy, zamieszkujący tereny nadwiślańskiego Mazowsza Płockiego czy Urzecza.
Na tych terenach, gdzie znajdowały się akweny wodne, wyplatano sprzęt rybacki: były to kosze i pojemniki na ryby lub rodzaj pułapek, zwanych wierszami, wirszami lub wiraszkami. Z wikliny powstawały też, np. w Radomskiem, zabawki grzechotki w formie berła z kamieniem wewnątrz. Dzieci wykonywały też do zabawy najprostsze lalki z sitowia albo inne formy podczas zabaw na podmokłych łąkach.
Na obszarze województwa mazowieckiego, podobnie jak w innych częściach Polski, niektórzy plecionkarze jako działalność poboczną traktowali produkcję mioteł z witek brzozowych. Dla innych było to zajęcie główne. Miotły takie sprzedawano przy drogach krajowych.
W XX i XXI stuleciu, ze względu na zmiany gospodarcze, asortyment wyrobów plecionych znacznie się rozszerzył. Dotyczy to również obszaru województwa mazowieckiego. Działają tutaj, tak jak kiedyś, pojedynczy plecionkarze, jak również firmy wyspecjalizowane w tego rodzaju produkcji.
W gospodarstwach nie używa się już naczyń zasobowych, mniej potrzebne są kosze. Pojawiły się za to meble i akcesoria meblarskie: pojemniki na pościel (walcowate albo w formie skrzyń), pojemniki do kwiatów, zabawki (np. wózeczki), fotele, fotele bujane, stoły, etażerki, czy wiklinowe łóżeczka dla dzieci. Kosze i koszyki w dalszym ciągu są stosowane do przechowywania owoców i warzyw zarówno na wsi, jak i w mieście, używane są też tacki na chleb, a wielkanocna święconka nadal noszona jest prawie wyłącznie w koszyczkach z wikliny.
W dalszym ciągu nieliczni gospodarze wykonują kosze na własny użytek, co stanowi relikt gospodarki samowystarczalnej. Są także rzemieślnicy, należący do Stowarzyszenia Twórców Ludowych, którzy z plecionkarstwa uczynili sztukę.
Ponadto umiejętność wyplatania kosza kabłącoka z Lucimi na Radomszczyźnie została wpisana w roku 2018 na Krajową listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego. Takiego wpisu doczekało się także plecionkarstwo w Polsce.
Opracowała: Małgorzata Jaszczołt