Przejdź do treści Wyszukiwarka

Paweł Winiarski

Trwa ładowanie zdjęć


Ojciec i syn

Paweł Winiarski kowalski fach przejął po ojcu, Janie. Jak mówi, wolał ciężko pracować niż się uczyć. Fizycznej pracy nigdy się nie bał, a ta profesja wymaga hartu ducha i ciała. Przez jakiś czas pracowali w Błazinach wspólnie, ojciec i syn. Dysponowali szerokim asortymentem wyrobów i usług – wykuwali narzędzia rolnicze (m.in. sierpy i lemiesze), okucia budowlane, klamki i zamki, przygotowywali ozdobne okucia do wozów „żelaźniaków”, a także bramy i balustrady dla zamożniejszych gospodarzy. Na dyszlach można było rozpoznać ich charakterystyczne zdobienie tak zwanym „Furmanikiem” o zoomorficznych kształtach konia, psa czy ptaka.

Ojciec w latach 20. XX wieku najął się u Niemca, kowala w Radomiu. Później pracował w wojskowej kuźni w Mińsku Mazowieckim, gdzie był bardzo ceniony. Powrócił jednak w rodzinne strony i założył własną kuźnię na pastwiskach w Błazinach, którą przeniósł później do wsi Błaziny Dolne. Syn z ojcem przez kilkanaście lat pracowali też jako kowale w Zakładach Górniczo-Hutniczych w Zębcu, a Paweł Winiarski samodzielnie w PKS Starachowice, przy czym jednocześnie prowadził własną kuźnię.

Konkursy

Po wojnie coraz powszechniejsze stały się narzędzia fabryczne, a zapotrzebowanie na wyroby kowalskie, podobnie jak na inne usługi rzemieślnicze, malało. Szczęśliwy przypadek sprzężony z talentem Pawła Winiarskiego sprawił, że mógł się doskonalić i utrzymać w tym rzemiośle, które w jego wykonaniu w dużej mierze jest zawodem artystycznym. W 1977 roku Jan Winiarski został zaproszony do konkursu „Krajobrazy kultury miast i wsi ziemi radomskiej”. Zamiast ojca w konkursie wziął udział syn, który już wówczas posiadł niemałe umiejętności. Wtedy po raz pierwszy został doceniony jego kunszt – otrzymał I miejsce.

Konkurs stanowił swoistą cezurę w jego życiu. Do tego czasu wykuwał przedmioty techniczne i rzemieślnicze – od tego momentu zaczął projektować przede wszystkim własne kowalskie i artystyczne majstersztyki. Później nagrody posypały się lawinowo, a Paweł Winiarski zdobywał I, II lub III miejsca w konkursach organizowanych przez Stowarzyszenie PAX „Regionalna sakralna sztuka ludowa”, w corocznym Biennale Kowalstwa Ludowego Muzeum Wsi Radomskiej, w konkursach Stowarzyszenia Twórców Ludowych (m.in. „A to Polska właśnie”). Otrzymywał także nagrody Marszałka Województwa Mazowieckiego w Konkursie Ludowej Sztuki Religijnej, organizowanym przez Katolickie Stowarzyszenie Civitas Christiana w Kielcach (2004–2008). Uzyskał nagrodę specjalną Towarzystwa im. C. K. Norwida w Kielcach w dziedzinie kowalstwa w konkursie i Wystawie Ludowej Sztuki Religijnej w Kielcach (1982 i 1992). Kilkukrotnie dostawał nagrody honorowe za osiągnięcia w upowszechnianiu kultury, przyznawane przez Ministra Kultury i Sztuki (w latach 80. XX wieku), w 1981 roku uhonorowano go odznaczeniem „Zasłużony Działacz Kultury”. W roku 2005 otrzymał Nagrodę im. Oskara Kolberga w dziedzinie: „Plastyka. Kowal”.

Finezja i talent

Na konkursy przygotowywał bardzo dopracowane, dobrze odkute wyroby: krzyże, podstawy pod paschał, lichtarze, świeczniki, kandelabry, kraty. Jego wyroby można oglądać np. w lokalnych kościołach. Paschały w jego wykonaniu trafiły do rodzinnej parafii w Iłży, przy wejściu do kościoła i kaplicy zamkowej można obejrzeć wykonane przez niego kraty, na tamtejszym cmentarzu – krzyże. Bramy i ogrodzenia rozsiane są nie tylko po okolicy, ale i po całej Polsce, podobnie jak inne przedmioty z metalu: krzesła, łóżka, ławki, ozdoby kominkowe, zawiasy. Nagradzane w konkursach prace znajdują się m.in. w Muzeum Regionalnym w Iłży, Muzeum Wsi Radomskiej czy Muzeum Wsi Kieleckiej. Zdarzali się także odbiorcy z Holandii i Niemiec. Wyroby Winiarskiego są cenione szczególnie za harmonijne łączenie walorów artystycznych z użytkowymi.

Artysta jest w stanie wykuć formy przypominające toczenia lub konstrukcje stolarskie, a każdą cechuje finezja, perfekcyjnie wykonanie i lekkość. Pomysły przychodzą do niego w nocy, „potem się je rozrysowuje, ale nieraz podczas kucia projekt trzeba poddać weryfikacji, by być zadowolonym z finalnego produktu”. Mówi, że ludzie nie wierzą czasem, że wykonane przez niego świeczniki czy kandelabry są metalowe – muszą dotknąć, „jak niewierny Tomasz”, by poczuć stalowe zimno i przekonać się, że to prawdziwy metal, a nie malowane drewno.

Mistrz kowalski – siła, pracowitość

Ciągły kontakt z ogniem, ciężarem młotów, którymi uderza się dziesiątki, setki razy w kształtowany na kowadle przedmiot, wymaga zdrowia i siły herosa. Winiarski niesłychanie dobrze radzi sobie z trudną materią metalu, w czym z pewnością pomaga jego samorodny zmysł artystyczny. Wszystko robi doskonale, zarówno od strony artystycznej, jak i technicznej. Potrafi wykuć najróżnorodniejsze filigranowe kształty: liście, lilijki, ślimacznice, zadziory. Został obdarzony wyjątkowym talentem, siłą i pracowitością, dzięki którym udało mu się stworzyć majstersztyki sztuki kowalskiej.

Tego doskonałego wyczucia materii nabierał latami. Jak mówi: „Najtrudniej wyczuć temperaturę. Potrzyma się w ogniu trochę dłużej i koniec. Spalone będzie. Za długo niedobrze, za krótko – też źle. Trzeba w sam raz. Czujników i urządzeń pomiarowych brak, więc tylko na wyczucie”. Na pytanie, czy jest dumny ze swoich wyrobów, odpowiada: „Ambicja człowieka nie pozwala, żeby byle jak zrobić, bo i ludzie doceniają człowieka. Trzeba zrobić tak, żeby to się dobrze prezentowało. Jak się zrobi dobrze, ładnie, to człowiek jest dumny, cieszy się”.

Kuźnia

Nadal kilka razy w tygodniu przychodzi do kuźni położonej naprzeciwko domu, po drugiej stronie drogi. Przez jakiś czas stały w tym miejscu dwie kuźnie – jedna ojca, przedwojenna, drewniana, przeniesiona z pastwisk w Błazinach, i druga murowana, zbudowana w 1985 roku. Stary budynek został rozebrany i zakupiony w 2000 roku przez Urząd Miasta w Iłży, ale ciągle nie doczekał się złożenia. W swoim warsztacie pracy Paweł Winiarski eksponuje wyroby wystawiane w konkursach. Jak mówi, „kiedyś zakupowali po konkursach, teraz nie kupują”, ale dzięki temu można podziwiać jego dzieła w wyjątkowej scenerii, pomiędzy narzędziami i kowadłami a kotliną z ogniem.

W latach 90. zakupił resorowy młot maszynowy, który w znacznym stopniu ułatwia mu pracę, bo „wyciąga” potrzebny kształt. Dzięki takiemu udogodnieniu może ciągle pracować, przebywać w kuźni kilka razy w tygodniu od rana do wieczora. Ale klepanie młotem nadal jest niezbędne do nadania ostatecznej formy.

Sens życia

Sens życia Winiarskiego tkwi w wykuwaniu misternych form z żelaza i kształtowaniu ich według planu. Czas na pracę dla siebie ma od niedawna. Wcześniej było wiele zamówień, szczególnie w okresie prac polowych, „ludzie często przychodzili wczesnym rankiem, żeby podkuć konie czy wyklepać lemiesze do pługa”. Żyjąca jeszcze wtedy matka zarzucała mu, że zaniedbuje swoje gospodarstwo, ale jak wyznaje „w tym klepaniu czuł swoją powinność i spełnienie”.

Prace artystyczne na konkursy wykonywał w nocy, zdarzało się, że do rana, jakby dzielił czas na obowiązek i przyjemność, którą dawało mu tworzenie metalowych dzieł. Teraz poprawia bramę na swojej posesji, wykuwając listki wieńczące pręty. W drzwiach domu jest kowalska klamka, na klatce metalowa balustrada, w pokoju kwietnik i świeczniki. Dużych zleceń już nie chce przyjmować, czasami wykonuje drobne naprawy. Chciałby „coś zostawić po sobie ze swojej pracy synowi Piotrowi”.

Następców w swoim fachu nie znalazł. Miał kilku uczniów, ale nie trafił się równie zdeterminowany kowal jak on sam. Niestrudzonego Pawła Winiarskiego spotkać można jeszcze z młotem kowalskim i kowadłem na dorocznym Jarmarku Sztuki Ludowej w Iłży.

Zobacz mapę
Udostępnij na Facebooku - Link otworzy się w nowym oknie przeglądarki
Adres miejsca

Błaziny Dolne, 27-100 Iłża
wyznacz trasę
Dane kontaktowe

Paweł Winiarski
Telefon

(48) 616 21 65